Jak daleko odszedłeś od zwykłego jabłka?

W bogatej symbolice życia Ani L. znajdzie się wiele enigmatycznych przedmiotów/ludzi/zwierząt. Może kiedyś powstanie nawet słownik opisujący tę symbolikę, zatytułowany „Ta książka powstała wyłącznie dla pieniędzy”, ale jeszcze nie dziś. Dziś za to daję małą próbkę, zaczynając mój alfabet od litery „j”, czyli totalnie bez sensu.

Jabłko, bo o nim będzie mowa, zawsze zajmowało dziesiątorzędne znaczenie w moim jadłospisie. W praktyce wyglądało to tak: prawie zawsze wrzucałam jabłko do torby i prawie nigdy go nie jadłam. Wędrowało ze mną przez lasy, stepy i pobocza (jeśli jesteś na moim blogu pierwszy raz to być może jeszcze nie wiesz, ale mieszkam na Dzikim Zachodzie) i nie doczekiwało się chwili spożycia. Już lepiej zjeść czerstwy chleb z odchudzonym serem (bo tak w ogóle: czy ktoś jest w stanie mi wyjaśnić jaki jest cel zmniejszania zawartości tłuszczu w żółtym serze?). Już lepiej podnieść sobie cukier słodką kawą. Już lepiej być głodnym.

Nie lubiłam jabłek.

Zupełnie inaczej było w dzieciństwie, kiedy zajadałyśmy się z Siostrą jabłkami pokrojonymi w kawałki. Nie jadłyśmy chipsów, tylko właśnie jabłka. I smakowały nam one, naprawdę.

W tym tygodniu prawie codziennie jadłam jabłko. Nie są super słodkie. I są do bólu nudne. I nieoryginalne. I nieprzetworzone.

Jabłko to esencja niewinności dzieciństwa. I ilekroć zwykłe jabłko mi znów smakuje, jestem szczęśliwa. Jeśli tak banalny smak może wywołać w moim sercu wdzięczność – jest dobrze.

A Ty? Jak daleko odszedłeś od zwykłego jabłka?

Ty stary koniu.

Wasz nawracający się koń,

Ania

[post nie jest sponsorowany]
[post nie jest pisany nikomu na złość]
[post jest odpowiedzią na drugą część wyzwania Różowej Klary]

10 uwag do wpisu “Jak daleko odszedłeś od zwykłego jabłka?

  1. Czytałam Twój wpis bez większych emocji- bo kto pisze o jabłkach? I wraz z ostatnim zdaniem wywołałaś na mojej buzi ogromny uśmiech. Dziękuję! :) Czas iść po jabłko…

    1. Niestety nie miałam takie przyjemności, ale chyba wszyscy w dzieciństwie bardziej docenialiśmy proste przyjemności :)

  2. hm… ja zawsze lubilam jablka. Jakos ostatnio rzadko je jem. Jak byla akcja Jedz jablka… to chetnie zjadalam.
    Ale teraz znow wszystko wrocilo na stare tory. I wole banany ;)

  3. ciekawy wpis. Coś w tym jest. Ja w domu mam zawsze jabłka i jem, ale gdy jadę na studia to do wynajmowanego mieszkania chyba ani razu nie kupiłam jabłek. Coś w tym jest:p

Dodaj odpowiedź do Nikola Anuluj pisanie odpowiedzi